Work – life balance – co nam pozostało z równowagi?
Wiele mówi się o zachowaniu równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Na przełomie lat 70-tych i 80-tych pierwszy raz usłyszeliśmy o idei work – life balance. Była odpowiedzią na pojawiające się problemy społeczne, takie jak pracoholizm czy wypalenie zawodowe. Mimo dłuższego czasu spędzanego w pracy, wydajność pracowników malała, ich entuzjazm znikał oraz zmniejszało się zaangażowanie. Internet, szkolenia są źródłem wielu cennych rad na temat zachowania odpowiedniego balansu pomiędzy tymi dwoma sferami. Rady te zapewne są przydatne ale czy naprawdę dotyczą work – life balance?
Sama nazwa sugeruje, że są to dwa niezależne obszary, które powinny się równoważyć a przecież praca jest częścią życia, więc już samo pojęcie jest nieprecyzyjne, wymaga wyjaśnień.
Jim Bird na stronie worklifebalance.com pisze, że nie o równowagę tu chodzi. Trudno byłoby poświęcać tyle samo czasu na pracę i nazwijmy to życie prywatne.
Jeżeli ilościowo podejdziemy do zagadnienia, można dokonać rozdziału na czas poświęcony na pracę (deklarowana ilość godzin) i czas poświęcony na inne aktywności. Z badań OECD Better Life Index wynika, że 7,5% Polaków poświęca ponad 50 godzin tygodniowo na pracę (w USA 11,3%, w Niemczech 5,2%). Średnia ilość godzin poświęcona na codzienną dbałość o siebie i czas wolny (w tym spanie i jedzenie) to 12,2 godzin podczas, gdy w USA 14,3; w Niemczech 15,3. Kolejny aspekt wspomniany przez Birda to zmienność zachowania równowagi w czasie – każdy dzień jest inny. Trzecia sprawa, to każdy z nas ma inny właściwy, odpowiedni dla siebie work – life balance.
Ciekawy przegląd – historię podziału na życie osobiste i pracę – znajdziemy na stronie blog.hubspot.com. Do lat 80-tych poprzedniego wieku mówiło się raczej o równowadze między czasem wolnym a pracą. Streszczając pokrótce: od 15 000 p.n.e. nie było pracy w sensie takim jak dzisiaj – ludzie koncentrowali się na polowaniu, zdobywaniu pożywienia do przeżycia. Pomiędzy 12 000 a 15 000 p.n.e., w epoce neolitycznej, rewolucja związana z uprawą żywności i hodowlą pozwoliła ludziom na osiadły tryb życia. Nie wszyscy mogli być farmerami, dlatego niektórzy zaczęli „pracować” – specjalizować się w innych tematach: jak np. rzemieślnicy, budowniczowie, stolarze, żołnierze. W 350 w p.n.e. Arystoteles (Etyka Nikomachejska) pisał o balansowaniu między czasem wolnym a pracą. Wg filozofa większość musi pracować, żeby Ci, bardziej wykształceni – będący w mniejszości – mogli wykorzystywać swój czas na inne bardziej wysublimowane działania. Praca była traktowana jako zło konieczne aż do 1536 roku, kiedy powstała, napisana przez Calvina, koncepcja pracy protestanckiej. Praca była dowodem wiary oraz prowadzenia moralnego życia. Rewolucja przemysłowa w XVII wieku doprowadziła do wzrostu ilości godzin poświęcanych na pracę i dopiero w połowie XIX wieku ilość ta zaczęła spadać. Pierwsze sformułowanie „work – life balance” pojawiło w 1986 roku. Wraz z pojawieniem się różnych retoryk i ambitnych celów korporacyjnych, szczególnie maksymalizacji wartości dla akcjonariuszy, obszary „work” i „life” były równo traktowane ale tylko teoretycznie. Termin ewoluował wraz z rozwojem technologii. Dzięki maliom, zdalnemu połączeniu praca infiltruje nasze życie prywatne, więc trudno mówić o rozdziale. Praca nie odbywa się tylko w biurze, można sprawdzać korespondencję służbową będąc np. w piaskownicy z dzieckiem. Aktualnie, biorąc pod uwagę oczekiwania pracodawców, work – life balance to pojęcie – narzędzie, które kryje w sobie zestaw aktywności mogących zwiększać produktywność pracowników. Aby zwiększyć wydajność pracowników a jednocześnie zapewnić poczucie równowagi, pracodawcy proponują różne rozwiązania. Są to: praca z domu, elastyczny czas pracy, niepełne wymiary godzin, udogodnienia dla rodziców małych dzieci, restrykcje i zaostrzenia wobec godzin nadliczbowych, zapewnianie opieki nad dziećmi zorganizowane przez pracodawców, dodatkowe szkolenia rozwijające kompetencje organizacyjne, dodatkowe dni wolne dla rodziców.
Jak rozumieć work – life balance?
Jim Bird (worklifebalance.com) sugeruje, aby każdą aktywność (niezależenie od tego, czy jest zawodowa, czy prywatna) rozpatrywać w kontekście dwóch kluczowych aspektów: Osiągnięć/Sukcesów oraz Satysfakcji – jak dwie strony tej samej monety. Niezależenie od tego, czy dotyczy to pracy, życia osobistego, rodziny, przyjaciół, zdrowia i innych, istotnych dla człowieka obszarów, każde zrealizowane działanie powinno być rozpatrywane wg tych dwóch kategorii: satysfakcji i sukcesu. Pojawia się pytanie, czy sukces osiągnięty bez satysfakcji jest tak naprawdę subiektywnie sukcesem?
Z kolei Erik Devaney, autor wpisu na blogu hubspot.com, sugeruje, aby nie dążyć do równowagi, tylko do dobrego życia. Jeżeli praca i pasja się pokrywa, to nie ma rozdziału i te dwie sfery przenikają się. Z kolei, jeżeli praca nie jest pasją, to można hobby czy pasję znaleźć poza biurem. Finalna konkluzja jest następująca: „Bądź entuzjastą w życiu i dopasuj pracę do tego”.
O innych aspektach mówi prof. Christine Riordan w swoim artykule w Harvard Business Review (Tu nie chodzi o równowagę). Postuluje, aby po pierwsze dążyć do efektywności – a nie równowagi – w relacji między pracą a życiem osobistym. Oznacza to spełnienie w każdej roli: pracownika, matki/ojca, partnera i innych jakie przyjmujemy w życiu. Bycie starannym w różnych rolach wpływa na naszą kondycję psychofizyczną. Za przykład podaje między innymi Richarda Bransona – managera Virgin Airlines, który nie robił ścisłego podziału miedzy życiem prywatnym i zawodowym, co wpłynęło na kreatywność. Jak twierdzi Branson, najlepsze pomysły przychodziły wtedy, kiedy o sprawach zawodowych rozmawiał z dziećmi. Riordan pisze, że ważnym etapem jest też określenie, czym jest dla Ciebie sukces w każdej przestrzeni Twojego życia. W trzecim kroku – postuluje konieczność utrzymywania kontroli nad przebiegiem własnej kariery, czyli wyznaczanie odpowiednich celów i nakładanie ograniczeń. Z jednej strony jest dążenie do sukcesu ale też wygospodarowanie czasu na tzw. ładowanie akumulatorów.
Z tego krótkiego przeglądu wynika, że pojęcie work – life balance zmienia znaczenie, czy jest aktualne?
Myślę, że jeszcze tak, chociaż nie w takim rozumieniu jak dotychczas. To, że mówimy o nim jest pozytywne, gdyż zwracamy uwagę na różne aspekty naszego życia, nie tylko na pracę. Jest także ważne, bo sami pracodawcy dostrzegają w tym korzyści dla pracownika i przede wszystkim dla siebie. Z drugiej strony, pojęcie to może być źle interpretowane. Pod płaszczykiem pozytywnych porad znajdują się wskazówki, które mogą nie pasować do danej osoby. Są ludzie, którzy powinni o pracy rozmawiać w domu, dzięki temu lepiej funkcjonują zawodowo i prywatnie (nie frustrują się). Znam osoby które nie chcą pracować w domu, gdyż komfortowo czują się w biurze pracując nad czymś po godzinach, chociaż pracodawca naciska na zachowanie tzw „work – life balance” i zachęca do pracy z domu.
Work – life balance to „etykieta” pod którą kryje się tak wiele. Oznacza szereg działań związanych z poznaniem swoich wartości, wyznaczeniem celów zgodnie z nimi, działaniem zgodnie z wyznaczonymi celami oraz kontrolą nad zachowaniem odpowiedniej proporcji celów w różnych istotnych dla nas obszarach życia (praca, zdrowie, rodzina, hobby).
Nawiązując do tego, co Jim Bard napisał, dla każdego oznacza coś innego.